10 marca 2022
Pawel Jasinski - Grzeczny Artysta
Przybył do nas z Irlandii. Najpierw grzecznie wysłał swoje dzieła by zjawiskowa Ewa Grzeszczuk mogła dokonać ich wstępnej selekcji. Potem przybył sam i pojawił się w marcowy wieczór w grudziądzkim Klub Akcent – Pawel Jasinski – Artysta, Polak, na co dzień mieszkający w Irlandii.
Ewa, prawem kuratorki, podzieliła przysłane obrazy na dwa wyraźne cykle – abstrakcje i portrety kobiece, po bokach umieszczając nieliczne prace odbiegające od tych tematyk.
Wchodząc do galerii widzi się kobiecość malowaną w mało jaskrawej palecie, poza wyjątkami, więc ona z początku nie przyciąga.
Na drugiej ścianie feeria abstrakcyjnych barw i kształtów. Soczyste zieloności, miejscami irlandzkie ;-), niebieskości, pomarańcze, czerwienie, żółcie – jaka to rozkosz dla oka. Łatwo ulec tej złudnej grze kuratorki i Artysty z widzami i skupić się na tym co piękne, tym bardziej, że malarz bawi się jeszcze w inna grę.
Abstrakcje Pawła nie są narkotyczne czy oniryczne, są kolorowe i rzeczowe. Do każdej z nich dołączony jest klucz w postaci nazwy. „Niebo i ziemia”, „Przenikanie”, „Odwrócony pejzaż”… – bardzo to grzecznie z jego strony, że nie mami nas tytułami pokroju „kompozycja 44”. Kiedy już napawamy się warstwą wizualną zaczynamy dociekać - dlaczego „Abstrakcja organiczna”, gdzie ten „Skarabeusz” - niczym w łamigłówce „znajdź kota na obrazku”. Wiele w tym figlarności Artysty i odpoczynku dla duszy widza zbrukanej codziennością.
Z drugiej strony wiszą portrety kobiet, które pomimo swojej odmienności barwnej, są chyba jeszcze ciekawsze niż abstrakcje, której złudnej dominacji i ja uległem.
Rozłożyste biodra, postacie dominujące w kompozycji niczym wielkie statki, niczym „suknia matki” z wiersza Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego. Obszerność, wielkość i kobieca łonowość myli widza zwracając pamięć do Rubensa czy Ingres’a – NIE – błąd. Artysta sprawdza nas i patrzy w nasze duszę.
Nie ma tu szezlongów, otoman, peniuarów, soczystych ramion i dekoltów czy odalisek odkrywających to co zakryte. Nie o erotyczność tu chodzi ale o płodność, prymarny aspekt kobiecości znany już naszym paleolitycznym ojcom zamieszkującym jaskinie w pobliżu współczesnego Willendorfu.
Bogini płodności uwikłana w codzienność prania, zawiązywania butów, plażowania, chodzenia na spacer z psem lub balonikiem. Chyba najciekawszym obrazem jest portret znajomej Artysty zatytułowany „Venus z wiadrem”, symboliczny obraz kobiety, która jest nie tam gdzie powinna być – codzienność emigrantki. Kobieta w jednoczęściowym stroju kąpielowym, fantazyjnym kapeluszu, klipsach czerwonych jak rubiny i butach na obcasie siedzi w roboczych rękawiczkach przy miotle i wiadrze – jakby gotowa do swej pracy fizycznie i niegotowa osobowością. Czy tak to zaplanował Paweł? Nie wiem. Ale jak napisałem – jest to grzeczny człowiek, więc daje nam dużo kluczy do czytania jego dzieł, łącznie z odwołaniem do austriackiej Vvenus. Warto więc iść do Akcentu i pogłowić się samemu.
Piękne te jego portret kobiet, swoiste (nie)karykatury. Całe to przerysowanie, które mi przypomniało nieproporcjonalne kobiety Klimta, ukrywa wiek modelki i odciąga od seksualności i faktycznej płodności. Skupia uwagę na kobiecości jako takiej, jakże odmiennej od współczesnej mody, bardziej jej do do plus size. Nie tylko o fizyczność tu jednak chodzi. Wszystkie te obrazy i kobiety są bardzo silne, energetyczne, mimo spłowiałych barw, środek ich ciężkości i często środek obrazu skupia się wokół punktu Hara / Tan Tien – bardzo ważnego centrum energetycznego według filozofii dalekiego wschodu. Hara jest ośrodkiem siły, emocji, twórczości i seksualności. Być może dlatego obrazy te przywodzą figlarne skojarzenia, ale tak naprawdę są świadomym hołdem dla kobiecości uwikłanej w codzienność, która tłumi te naturalne energie i stawia przed prozą codzienności, w której kobiety i tak są mistrzyniami.
Staje więc obok artysty i też kłaniam się głęboko bo otaczają mnie kobiety, które swoją energetyczną płodność wyrażają przez twórczość i mnóstwo ich było na tym wernisażu a nas facetów mało.
Może więc ta wystawa jest dla nas – chłopców od ołowianych żołnierzyków - żebyśmy poszli, pośmiali się z grubych tyłków a potem zastanowili i zapłakali nad własnymi wadami.
Bardzo Ci Pawle z czakry serca dziękuje.
Komentarze
Prześlij komentarz