Górnik światła na salonach – Bracia Cielątkowscy w CK Teatr
Grudziądzkie Centrum Kultury Teatr, po dyrekcją Anna Janosz, ze zdwojoną siłą stara się nadrobić stracony czas pandemicznej stagnacji oferując nam coraz więcej kulturalnych atrakcji. 23 stycznia odbyła się inauguracja tegorocznych "Niedzielnych Koncertów w Tetrze"
Jak to nasze Centrum Kultury ma w zwyczaju, wydarzenie składało się z dwóch odsłon. Pierwszą był znakomity koncert arii i pieśni z oper, operetek i musicali w wykonaniu Marii Malinowskiej, Zbigniewa Kulwickiego z akompaniamentem Emilii Grażyńskiej Stefanowicz. Było różnorodnie i jak na karnawał przystało – wesoło. Doskonałe wykonanie i doskonałe nagłośnienie grudziądzkiego teatru to jest jakość, dla której warto bywać na takich koncertach.
Drugim wydarzeniem było otwarcie wystawy obrazów braci Piotra i Pawła Cielątkowskich.
Kiedy kilka tygodni temu kuratorka tej ekspozycji, niesamowita Ewa Grzeszczuk, zaprosiła mnie na finisaż wystawy cudownych fotografii Kasi Rubiszewskiej. Tam miałem możliwość poznania Bliźniaków. Nie wiedziałem o nich wiele, ponad to, że są rolnikami i malują obrazy. Młodzi mężczyźni, krzepcy, uśmiechnięci, kulturalni i skorzy do dyskusji. Jakby dwóch młodych działaczy związków rolniczych – nie artystów – a jednak! Elegancko ubrani, przypominają swym wyglądem braci Golców z początków ich kariery i jak tamci są pewni swojej siły i dumni z dokonań.
Piotr i Paweł tworzą obrazy abstrakcyjne i w stylu pop-art, przede wszystkim w oparciu o farby akrylowe ale nie gardzą brokatem i dodatkami w formie np. kryształów. Ich dzieła są ciekawe, bardzo ciekawe. Płótna solidne, farby kładzione suto i w mocnych tonacjach, detale i faktury wyraźne – bardzo to fizyczne.
Abstrakcje angażują widza i wciągają w to organiczne odczuwanie kolorów i faktur. Niektóre ich zestawienia są niczym z wiejskiego lata, złoto dojrzałego zboża, głęboka czerwień maków, ciemne niebieskości chabrów, błękity i biele nieba. Obrazy, które chciałoby się mieć u siebie na ścianie – cóż mam słabość do takich abstrakcji.
Drugi gatunek to Pop-art, w którym trudno pokazać swoją oryginalność bez naśladownictwa. To paradoks tego prądu, który sam stworzony jest na kopiowaniu i powielaniu. Bracia Cielątkowscy wychodzą z tej próby zwycięsko, ponieważ nie silą się na udawanie kogoś kim nie są. Sięgają głównie po sprawdzone tematy, na przykład portrety Marilyn Monroe, Amy Winehouse czy Elizabeth Taylor. Cechą, która ich wyróżnia to solidność tych dzieł. Dbałość o odwzorowanie postaci, wspomniana techniczna jakość wykonania. Artyści nie szczędzą farb, brokatów czy dodatków – te dzieła też z dumą można by prezentować we własnych domach czy firmach.
Wszystkie dzieła mają w sobie komercyjny potencjał, który jakby korzeniami sięgał do wiejskości ich twórców. Dobry rolnik dba nie tylko o swoje pole, plon czy inwentarz ale także o jakość towaru, który sprzedaje klientom. Tą dbałość widać w kołach gospodyń wiejskich, na festynach rolniczych – ciasta, kołacze nalewki – rzeczy, których nie podobna kupić w markecie. Duma i jakość do której Artyści nawiązują w swe sztuce.
Bracia Cielątkowscy są samoukami, jednakże mają korzenie artystyczne w twórczości przodków, w ich rodzinie już malowano. Coś jest na polskiej wsi, że w wolnej chwili wrażliwa dusz sięga chociażby po kredki, farbki czy kozik i kawałek drewna. W sensie miejsca, w którym żyją, komercyjnego potencjału dzieł i solidności ich wykonania, Bliźniacy są twórcami ludowymi, ale na modłę XXI wieku. Jak dobry rolnik nie boją się wyzwań i nowych technologii. Są odważni, nie próbują naśladować twórców wiejskich sprzed 100 lat, nie sięgają po zestaw sprawdzonych motywów: świątków, Madonn czy landszaftów z jeleniem. Tworzą to co chcą i robią to bardzo dobrze.
Jestem dumny, że miałem możliwość ich poznać i zobaczyć z bliska dzieła.
Na wystawę gorąco zapraszam, obrazy będą wisiały w CK Teatr przez miesiąc.
Mała fotorelacja
Tagi: #gru #grudziądz #kwidzyn #mareza #ckteatr #sztuka #wystawa #koncert #obrazy #popart #abstrakcja
Komentarze
Prześlij komentarz